Muzeum Górali i Zbójników

DSC06306.JPGNie wiem jak Wy, ale ja pamiętam serial o Janosiku co leciał w telewizji. Oh nie raz marzyłam by w takiej zbójnickiej bandzie być i niczym Robin Hood zabierać bogatym i dawać biednym. Jako dzieciak człowiek może przecież zostać kim chce, ogranicza nas tylko wyobraźnia. My będąc teraz w Rabce Zdrój postanowiliśmy pozbójnikować. Trafiliśmy do niezwykłego Muzeum Górali i Zbójników, gdzie można jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stać się góralem lub zbójnikiem.


To nie jest typowy skansen, gdzie zobaczycie tylko stare góralskie chaty i masę tabliczek z napisem "nie dotykać". Tu każdy mały i duży będzie się dobrze bawił. Dlaczego? W pierwszej chacie bilety i pamiątki kupicie. Do biletów mapa z zagadkami, które możecie rozwiązać podczas zwiedzania. 
Najpierw zwiedzanie zaczynamy od chaty, gdzie góralami zostaniecie. Wystarczy stanąć przy szawie z ubraniami i przebrać się wedle wyobraźni. Potem zdjęcie na pamiątkę zrobić. Gwarantuje Wam, każde będzie niepowtarzalne. My całą rodziną góralami zostaliśmy.


 Prócz tego dla mniejszych szkrabów kącik zabaw z pufami sako i zabawkami drewnianymi. Kolejny pokój to narzędzia, łóżka i wypsoażenie chaty góralskiej. Łóżko góralskie mega wygodne na sianku zamiast materaca się leży. Pamiętacie jak dziadkowie Wasi kapuste kisili? Ja pamiętam wielka micha z kapustą posiekaną, tata wrzucał mnie do środka i ja małymi stópkami deptałam po niej co by sok puściła. Tam też taka micha drewniana na Was czeka z kapustą i dzieci i dorośli pokisić troszkę mogą. Na koniec monitor się Waszym oczom ukarze z grami dla dzieci, ale my też graliśmy i polegliśmy. Jedna gra nam się podobała było słowo po góralsku napisane i trzeba było zgadnąć co oznacza. Wiedzieliście, że "łyso" to blodnynka? 









W kolejnym domku, do którego weszliśmy znajdowała się jaskinia zbójników, gdzie skarbów cała masa się rozpościerała, na podłodze wielka mapa wyświetlana i schowek, gdzie każdy Janosik odpoczywał i skarby przeliczał. Później chata bacy, gdzie oscypki wyciskać można z formy, każde dziecko będzie oczarowane, móc własnego oscypka (z piasku kinetycznego) ulepić. Prócz tego wszędzie tabliczki z fajnymi tekstami, tłumaczeniami z góralskiego na polski. Np. wiecie kim jest baca? To menadżer od wypasu owiec.







 Na terenie muzeum mamy też dzwonnice, gdzie możemy pociągnąć za sznur i wezwać na pomoc posiłki, jakby się paliło. Można też niegrzecznych rodziców w dyby dać za karę, że się dzieci nie słuchali. Jeden domek przypadł Lusi do gustu najbardziej z teatrzykiem i kukiełkami, znajdziemy tam też krótkie scenariusze do odegrania bajek i scenek zabawnych dla dzieci. Prócz tego czapki niczym Janosika na głowę przyodziać można, aby potem z dumą wrócić do chaty gdzie bilety kupowaliśmy i wziąć udział w warsztatach.












 Malowanie na szkle lub pleksi (wersja dla dzieci hardcorowych takich jak moje, gdzie szkło się rozlatuje szybciej niż pomyślisz o tym). A może wolicie własną ciupagę pomalować co by mieć egzemplarz niepowtarzalny lub inne cudowności z drewna. Można też czapkę zrobić zbójnika. Tyle możliwości w jednym miejscu, że poczujecie się lepiej niż w Kinderplanecie. Trochę histori wplecionej w zabawę, bo kto powiedział, że nauka musi być nudna. Tutaj każdy mały i duży nie tylko dobrze się bawi, ale też wiedzę zdobywa. Potem z uśmiechem na buzi, żal jest wychodzić, bo gdzie indziej zostaniecie członkiem bandy Janosika. Jeśli zaś zadania z mapy rozwiązane naklejkę jak odznakę dostaniecie. Właściciele są wspaniali i muzeum prowadzą z pasji. Serce swoje w to wkładają, a mało jest takich miejsc gdzie nie tylko stoi coś do zwiedzania, ale posiada swój niepowtarzalny klimat. Polecamy dla każdego obowiązkowo. My jesteśmy zachwyceni i jak kiedyś w okolicy będziemy to z pewnością tam wrócimy. 
















Komentarze

Prześlij komentarz

Podobał Ci się wpis? To super! Pozostaw po sobie ślad, aby zmotywować mnie do dalszego pisania :)