Ludzie listy piszą i wierzą w ich moc

W dzisiejszych czasach rzadko kto pisze listy czy wysyła kartki pocztowe. Teraz światem zawojował internet, komórki. Jednak ja wciąż mam sentyment do listów. Niby listy są takie proste i zwyczajne. Jednak zdarzają się też niezwykłe. Takie, które potrafią zmienić więcej i wywołać niesamowity bieg wydarzeń. To właśnie dla tych listów, człowiek kiedyś czekał na listonosza. Dla tych, które dawały nadzieje, sprawiały, że odzyskiwałeś chęć do życia lub po prostu motywowały do działania. List kawałek papieru pokropiony atramentowymi znaczkami, przenosi myśli, nawet te które boimy powiedzieć się często na głos.


Jesteśmy w Hiszpani, to dziś Bianca ma wziąć ślub ze swoim narzeczonym. Jednak podczas ostatnich przygotowań targają nią ogromne emocje i wątpliwości na temat przyszłości związku. Jej przyjaciółka zaś jak się okazuje podkochuje się w jej narzeczonym. W tym samym czasie król Alfons XIII otrzymuje depeszę z informacją o śmierci arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony. Zaraz wybucha wojna, która zbiera co raz to większe krwawe żniwo. W międzyczasie do króla przychodzi list od dziewczynki Sylvie, która prosi go o pomoc w znalezieniu brata. Jej brat bowiem zaginął na froncie podczas walki. List niby zwykły, bo przecież król dostawał takich masę. Jaką więc pewność ma mała dziewczynka, że król go przeczyta i udzieli jej pomocy? Jednak to nie powstrzymuje jej przed napisaniem go i zaryzykowaniem chęci podjęcia próby. Król był tak poruszony listem, że porusza wszystkie swoje kontakty, aby móc pomóc. Niezwykłe, że zwykły list, a jednak wyjątkowy zapoczątkuje masę wydarzeń i przyniesie różne nieoczekiwane skutki.


Zaczynając czytać książkę "Listy do pałacu" Jorge Diaz wydawnictwa REBIS, miałam mieszane uczucia. Okłada jest wspaniale dopracowana i opisuje nam o czym będzie książka. Jednak pierwsze rozdziały wprowadzają trochę chaos i chciałam się poddać w czytaniu. Jednak ciakawość co było dalej zwyciężyła. Kiedy zagłębiłam się bardziej w książkę zaczęłam łączyć pewne sytuacje, wątki z postaciami wcześniej opisywanymi. Okazuje się, że wszystko jest ze sobą bardzo sprytnie splecione w logiczną całość. Narracja jest niczym z filmu, jakby ujęcie klatki, danej chwili. Dbałość o nawet najmniejsze detale pomaga wczuć się w książkę stać się jej częścią. Wszystko jest jak dobrze napisany scenariusz. Kiedy się już wczytamy w książkę jest bardzo wciągająca i z każdą stroną chcemy więcej i więcej. Starałam się dozować strony, jednak bywało, że zerwałam kilka godzinw  nocy, aby dociągnąc dany wątek do końca. Autor nic nie pozostawia przypadkowi, wszystkie opisy, przedmioty są tak dokładne jakby wszystko miało swoje własne miejsce. Wszystko jest po coś i nic nie dzieję się bez przyczyny.


Tekst czyta się łatwo, wspaniała stylistyka. Nie męczymy się czytając. Autor stara się pokazać oblicze wojny z innej strony. Wszyscy wiemy, że to piekło na ziemi. W książce są opisane sytuacje w których ludzie odrzucali honor, pewne założenia tylko po to, aby ratować siebie i swoich bliskich. To są sytuacje kiedy człowiek jest przparty do muru, nie zastanawia się nad tym co było, ani co będzie liczy się tu i teraz. Obraz króla Hiszpani, który jako nieliczny mimo iż starał się, aby Hiszpania była krajem neutralnym w stosunku do wojny, to jednak otworzył się na ludzi poszkodowanych w walce. Pomagał wielu kobietom, rodzinom odnaleźć bliskich, połączyć się na nowo. To co działo się podczas wojny, było straszne. Czytając tą książkę poczujecie choć namiastkę tego co przeżywali żyjący w tam tych czasach ludzie. Momentami będziecie chcieli płakać i ogarnie was smutek. Jednak warto ją przeczytać. Bo to książką, która długo zapadnie Wam w pamięci. Ja dzięki niej zaczęłam jeszcze bardziej doceniać to co mam. Mam wolność, rodzinę, zdrowie. A tam... tam była walka o lepsze jutro.








Komentarze