Samodzielne jedzenie z firmą Canpol Babies

Dziś wyruszam z Wami na morze tematu samodzielnego jedzenia. Jak wiecie jestem zwolennikiem metody BLW. Jednak dziecko trzeba wyposażyć. Lusia rośnie, gusta się zmieniają, więc czas nastał na jej własną zastawę stołową. Jakiś czas temu dostałam się do testów na blogosferze u Canpol Babies. Wysyłka jak zwykle szybko przybyła, pięknie zapakowana.
A w środku jak widzicie same skarby pirackie: 

  • fartuszek 24m+
  • fartuszek 36m+
  • zestaw talerzyk, miska, widelec, łyżka i kubek z uszkiem
  • butelka ze smoczkiem 1
  • butelka ze smoczkiem 3
Lusia pomogła mi to wszystko wypakować i oczywiście przetestować. 
 

Oczywiście najbardziej butelka się podobała, bo na pewno tam jest picie. Taa... No cóż. Ja bardziej zachwycałam się fartuszkami. Przy BLW jak wiecie jest niezły armagedon na początku a jak dziecko ma fochy to potem też nabroi. Więc fartuszek miał niezłe wyzwanie. Jeden mamy z misiem a drugi z papugą.
 
Fartuszek łatwo się zakłada, ma fajne szerokie rękawki i wiąże się go z tyłu. Nie odbarwia się nawet po marchewce. Sprawdziłam. Myje się szybko i łatwo, wystarczy pod kran, wodę i heja. Potem ścierką przetrzeć i suchy. Ma kieszonkę, jakby coś spadło to wpadnie do niej. Choć przyznam się szczerze, ja użyłam go też podczas malowania przez Lusie farbkami ona czysta i szczęśliwa a ja szczęśliwa, bo ubranie jakieś ocalało. Tak, więc ma wiele zastosowań. Starczy na długo :) Podaje Wam namiary na stronę producenta o fartuszkach :) TUTAJ 24m+ i drugi TUTAJ 36m+
Kolejne a w sumie razem z fartuszkiem do testów ruszył zestaw naczynek. Cudowny. Różowy jak na księżniczkę przystało, ale jest też wersja niebieska dla chłopca. Na kubku jest misiu, zaś na talerzyku i misce lisek. Zestaw z plastiku, ale bardzo wytrzymałego kubek fruwał dosłownie wszędzie i żyje i śladu nie ma. Lusia troszkę na niego za mała, bo trzeba ją z nim pilnować i pomagać trzymać, ale myślę, że za kilka miesięcy będzie idealny dla niej samej. Łyżka płyciutka, łatwo nabiera. Dziecko samo jest wstanie nałożyć tyle ile jest wstanie wziąć na raz do buziola. Widelec tak samo. Miska super taka większa idealna już dla roczniaka, wcześniej będzie za duża, no chyba, że ktoś ma małego łakomczucha. Talerzyk także duży z brzegami lekko do góry. Miska ma też uchwyty wygodne do przenoszenia jakby było gorące. Podaje namiary na stronę producenta TUTAJ
 
Ostatnie na odstrzał poszły butelki, podoba mi się ich kształt po środku zwężone, łatwiej dziecku dzięki temu trzymać. Wzór na nich boski. Lusia zakochana w butelce z misiem piratem, mi także on się bardzo podoba. Butelki łatwo się myje, są antykolkowe, to też ich atut. Można je włożyć spokojnie do mikrofali, nic się z nimi nie stanie. Do zmywarki jednak nie polecam, bo obrazek po paru myciach może zniknąć. I jeszcze, abyście co nie co więcej poczytali TUTAJ 240ml i TUTAJ 300ml
Tu Młoda podczas obiadu w stroju i zestawem. Powiem Wam, że naczynka także nie są zafarbowane od marchewki, a poprzednia miska kupiona w jakimś sklepie za grosze, po marchewce zrobiła się miejscami pomarańczowa. Lusia jedzenie najpierw palcem próbuje jak kucharz, degustator, a potem sięga po łyżkę lub widelec i wcina. Zestaw super ja jestem zadowolona. Lusi miska się podoba. Zdradzę Wam sekret. Miska i talerz z obrazkiem na dnie to super rozwiązanie dla niejadków. No bo przecież, dziecko zje wszystko co na talerzu, aby zobaczyć pod spodem obrazek. :)









Komentarze