Nerki i woda w nich

Niestety ciąża mnie nie szczędziła. W 5 miesiącu zaczęły boleć mnie plecy do tego stopnia, że nie mogłam chodzić, Pewnego razu zemdlałam, myślałam, że to przez upał. Pojechałam na pogotowie, aby sprawdzić czy z dzieckiem wszystko dobrze. A tu wiadomość. Pani ma wodę w obu nerkach. Musi to zobaczyć urolog. Urolog zbadał. Oglądał, badał. Położył na 2 dni na oddział. I oświadczył. "Na Pani miejscu przerwał bym ciąże, może Pani uszkodzić sobie nerki". Zwykle kobiety w ciąży ponoć mają zastój niewielki w jednej nerce ja miałam w obu w jednej na 9cm w drugiej na 6,5cm. Patrzyłam na niego jak na ufo. O czym on do mnie mówi. Ja tyle już wytrzymałam, leżenia w szpitalach, bo do tego dnia ciągle coś z łożyskiem, krwiaki, torbiel, która pasożytowała na dziecku. Przetrzymałam już tyle a on, że lepiej usunąć? O nie, ma mowy. Spokojnym i zdecydowanym głosem oświadczyłam mu, że donoszę tą ciążę i ufam Bogu, że dam radę i będzie dobrze. Teraz to on patrzył na mnie jak na ufo. "Niech się Pani zastanowi, nie wiadomo czy to na dziecku się nie odbije. Musimy ratować Pani nerki". Jednak zaryzykowałam, jeszcze tego dnia wypisałam się ze szpitala na własne żądanie i wróciłam do domu. Kupiłam wodę Jana uzdrowiskową, całą masę żurawiny suszonej oraz tabletki żurawinowe. Zaparłam się. Chodziłam nie przez dzidziusia ale przez te cholerne nerki co 2 minuty do toalety. W nocy nie mogłam spać bo tak strasznie bolały plecy. Nie mogłam wziąść nic przeciwbólowego bo jestem uczulona na paracetamol. Ale dałam radę powtarzałam sobie "Dam radę dla niej, ona na mnie liczy" I nie uwierzycie po miesiącu znów kontrola nerek uparł się lekarz. Stan ich się nie zmienił, ale z dzieckiem było wszystko  w porządku.  A mówili, że niemożliwe. Ja czułam się w miarę dobrze. Oczywiście dalej musiałam leżeć ze względu na łożysko, ale to nic. Później spotkałam na swojej drodze cudownego lekarza, ginekologa/położnika, który pokazał mi ćwiczenia, wyglądające z boku zabawnie ale bardzo pomocne. Podsumowując pomijając inne późniejsze dolegliwości, które się pojawiły w późniejszym okresie ciążę donosiłam urodziłam 2 dni przed terminem. Po drodze wstrzymywali mi jeszcze 5 razy akcje porodową. Ale co najciekawsze moje nerki podczas każdej wstrzymywanej akcji porodowej się oczyszczały. Tak, że dzięki temu po porodzie 6 tygodni po, moje nerki zostały bez szwanku. Fakt, że stały się wrażliwsze na przeziębienia bo 2 razy od czasu porodu miałam z nimi drobny problem, ale nie ma tragedii. Mam zdrową córeczkę, a to jest dla mnie najważniejsze. I się pytam, jak Ci wszyscy lekarze co chcieli mi ją usunąć mogą leczyć? Jednak wiara i nadzieja, one są lepsze od nie jednego lekarza, a moja ciąża jest tego najlepszym przykładem.

Komentarze